niedziela, 12 października 2014

12 - o przejrzystych komunikatach

Żyjemy w Wieży Babel. Co rusz przekonuję się, że nasz świat jest niczym więcej, jak tylko pieprzoną Wieżą Babel.
Zastanawiam się, czy za dwa, trzy pokolenia wszyscy nie będziemy stuprocentowo biseksualni, bo tak wątpliwie zasadna kategoria, jak płeć, straci na znaczeniu w poszukiwaniu po prostu kogokolwiek, kto nas zrozumie. Co oznacza jednak konieczność wyzbycia się egocentryzmu i chęć nauki cudzego języka. A na razie zdaje się, że uparliśmy się każdy na swój dialekt i zakładamy, że to druga osoba powinna chcieć się go nauczyć.
Mówimy do siebie więcej, niż kiedykolwiek wcześniej i niezliczone są drogi komunikowania się. Tylko o porozumienie coraz trudniej.

Kiedy przygotowuję w kuchni śniadanie, Łu informuje mnie w pewnym momencie: Idę do łazienki. Gdybyś mówiła do mnie, nie będę słyszeć.
Jezu. Jakie to proste. I czy wymaga jakiegoś szczególnego nakierowania na przeczuwanie potrzeb drugiego człowieka? Idę do łazienki, a ty tego nie zobaczysz, więc możesz do mnie gadać o czymś ważnym. Poczekaj, zaraz wracam.
Karakorum relacji międzyludzkich - wzajemne zrozumienie.

- W tym miesiącu wydaliśmy już na fajki sto złotych.
No i?.. Czy to naprawdę koniec wypowiedzi? A jakieś wnioski?..
Chcesz rzucić palenie? Chcesz zaproponować rzucenie palenia? Chcesz oszczędzać na czymś innym? Po prostu - co ma z tą informacją zrobić osoba, do której kierujesz te słowa? I dlaczego aż tak cię dziwi, że odbiera to jako atak? Przecież może odebrać tak, jak chce.
Chcesz powiedzieć, że to za dużo, prawda? Ok, więc z czyjej winy? Z niczyjej?
Może spróbujmy jeszcze raz. Powtórz to zdanie, tylko tym razem dokończ, proszę.

- Moja znajoma zapyta cię o pracę w twoim mieście.
- U nas nie ma pracy.
Serio!? Chcesz powiedzieć, że całe miasto zamieszkują bezrobotni? Chodziło ci o to, że masz problem ze znalezieniem fajnej pracy, tak? Słuchaj, być może dostają ją lepsi od ciebie. Być może po prostu nie chce ci się pomagać niczyjej znajomej i, mój Boże, takie twoje święte prawo, tylko proszę, nie wciskaj nikomu kitu, że żadnej pracy w ogóle nie ma!

- Dobrze mi z tobą, mam nadzieję, że nie odejdziesz, jednocześnie myślę o związaniu się z kimś na stałe.
Że, kurwa, co!? I czy laska, która po takim tekście ani faceta nie morduje, ani nie odsyła do psychiatryka:
a - wie, że on miał coś innego na myśli?
b - ma nadzieję, że on miał coś innego na myśli?
c - ma nadzieję, że jeśli będzie jeszcze trochę cierpliwa, w końcu się dogadają?
d - ma po prostu ponadprzeciętnie rozwinięte potrzeby autodestrukcyjne!?
(No dobra, może być też zakochana, właściwie to właśnie rozumiem pod pojęciem "autodestrukcji".)

- Jeśli chcesz, możemy iść do kina.
Nosz do jasnej ciasnej, co to miało być!? Przecież wiadomo, że pójdzie z tobą do kina tylko, jeśli ona tego chce! Co to był za tekst!? Pytanie? Propozycja? Jakąś łachę jej robisz!?

Ja nie twierdzę, że mamy do siebie walić wprost. Chłopie, naprawdę nie musisz jej mówić Chętnie bym cię przeleciał, bo ona niekoniecznie ma potrzebę o tym wiedzieć.
Może jednak zdrowo by było odrobinę się odsłonić, taaak, narażając na cios - ojej - ale czy nam się w ogóle chce bawić w te podchody? Nie szkoda na to życia?

Gadałyśmy o tym z Łu do pierwszej w nocy i co parę zdań powtarzałyśmy sobie: więc jednak ty to rozumiesz, więc nie jestem nienormalna. Nie, nie jest nienormalną chęć zrozumienia drugiej osoby, ale nie wystarczy, że będę słuchać, a nawet nie wystarczy, że będę pięćset razy dopytywać. Musimy się spotkać w połowie drogi, więc przestań przyjmować, że twoje skróty myślowe są zrozumiałe dla wszystkich, twoje skojarzenia przeciętne, a sugestie czytelne. W ogóle przestań cokolwiek sugerować, tylko po prostu mów. 

Mów!

Właściwie, nawet jeśli ta babka nie chciała wiedzieć, że chcesz ją przelecieć, może wcale nie dostaniesz od razu w twarz, życie aż tak bardzo znowu nie przypomina amerykańskich filmów. Jest wysoce prawdopodobne, że nic ci nie zrobi, a może ona wręcz woli bezpośredniość od tego twojego ściemniania. Bo kiedy tak ściemniasz, może odnieść wrażenie, że chcesz wziąć z nią ślub i mieć stadko smarkaczy.
A przecież niewykluczone, że ona też po prostu lubi seks.

Jakiś czas temu wspominałam z kumplem z podstawówki wyjazd do planetarium. Mieliśmy, nie wiem, może po 13 lat.
- Pokazywano, ile byłoby gwiazd na niebie, gdyby w mieście pogasły wszystkie światła. Pamiętasz?
- Niewiele pamiętam. Siedziałem za tobą i właściwie cały czas wąchałem twoje włosy.

Czemu mi tego nigdy nie powiedziałeś?
Miałam trądzik, niedowagę, wielkie okulary.
Dałabym się pokroić, żeby wtedy usłyszeć, że ktoś wąchał moje włosy.

A zdjęcia są niezwiązane. Było wczoraj pięknie, moja siostra ma fajnego kota, a moja mama - fajny ogródek.






5 komentarzy:

  1. Zdjęcia rzeczywiście piękne, a kłopoty z komunikacją...? Znam to z autopsji, ha ha, mój mąż i jego minimalizm komunikacyjny. No, chociaż nie, nie minimalizm: rzuca metaforami, które jedynie on rozumie jako alegorie. Innymi słowy:kobieto! Ty czytaj mi w myślach! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Agni :-) Uśmiechnęłam się :-) dobry tekst... dobre przykłady. Oj tak, wieża babel, pierońska wieża babel :-) i to o chęci uczenia drugiej osoby... oj tak, dotknęłaś "piórem" sedna.
    ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy mogę zaprosić Cię na kawę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Lekcja..... zasadniczo masz rację nie powinienem ściemniac z tą kawą. Więc wale prosto z mostu, jutro.... będą otręby ;) wiem jak je zrobić

    OdpowiedzUsuń