poniedziałek, 20 października 2014

14

Uczę się odpuszczać. Nie brać zbyt wiele na głowę i ramiona, nie obiecywać, nie planować każdego wieczora w tygodniu. Po to chociażby, żeby zostawić miejsce na spontaniczność, na prezenty od losu, na afirmowane sytuacje (o afirmacjach jeszcze tu kiedyś napiszę).
W efekcie właściwie i tak prawie każdy wieczór tygodnia mam zajęty, ale frustracja mniejsza.
Polecam.

Dziś tyle. Efekt tego mojego odpuszczania jest taki, że zaraz walnę głową w stół, a muszę się wyspać, żeby móc jutro popracować nad czymś, do czego się zobowiązałam.

Mogłam to zrobić, odmawiając wcześniej komuś innemu; zostawiając miejsce.
Mam coś na głowie, ale już z poczuciem, że dokonałam wyboru.
Nie: muszę.
Chcę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz