środa, 5 listopada 2014

20

To miał być długi post o znaczeniu prawdziwych intencji, towarzyszących podejmowanym przez nas działaniom. O tym, jak trudno takie intencje sobie uświadomić. I jeszcze o tym, jak mnie uposażyli na dorosłe życie moi rodzice, i dlaczego naprawdę najwyższy czas po raz kolejny się od nich wyprowadzić...

... ale właśnie przed chwilą przez mój pokój przeszedł ogromny tłusty i włochaty pająk, który uświadomił mi, że jednak boję się pająków i kazał przestać dołować, tylko łyknąć wódki, wziąć się w garść, jestem dużą dziewczynką i choćby mi tu przeszła cała armia takich pająków (błagam, nie), to skończę to prasowanie i kropka!
Przysięgam: był gigantyczny.
Przysięgam: on tupał.

Jak tylko mój ojciec wróci, poproszę go o przesunięcie kanapy. Posoka z pewnością zafajda mi ściany i sufit, ale to bydlę musi zginąć.

A przedtem - Shameless i taniec z żelazkiem.

Lubicie stać w korkach? Ja uwielbiam, zwłaszcza jesienią.

4 komentarze:

  1. Ja uwielbiam jesień, ale korków to już nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko, tylko nie pająki na moim terenie. Później tydzień śpię w salonie. Jedyne, czego tak panicznie się boję. Wiec jesteś dzielniejsza ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkopuł w tym, że ten był właśnie w salonie. Chcę wierzyć, że do sypialni nie przejdzie, natomiast w tym pokoju siedzę codziennie. Przez parę godzin. Nie chcę go zobaczyć na swojej łydce, kiedy akurat będą mi schnąć paznokcie!

      Usuń
  3. Witaj, a ja się pająków nie boję, ale nie lubię ich mieć w domu :)
    Przeczytałam Twój komentarz na Home On the Hill i pomyślałam ad. Twojej zmiany, może przyda CI się mój tekst...
    http://arcadiakobiet.blogspot.com/2014/06/trzecie-uwierz-w-siebie.html
    albo jakiś inny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń